"Źle czuliśmy się ze sobą". Polski piłkarz ręczny ocenił mecze na mistrzostwach Europy

"Istotne jest to, że choć w małym procencie zmazaliśmy plamę z dwóch porażek. Sami źle czuliśmy się ze sobą. Pokazaliśmy charakter i wygraliśmy" - powiedział Szymon Sićko po zwycięstwie reprezentacji Polski nad Wyspami Owczymi 32:28 w Euro piłkarzy ręcznych.
Rozgrywający przyznał, że nieważne, że rzucił dziesięć bramek. "Naprawdę mogłem nic nie rzucić, nawet nie wyjść na boisko. Najważniejsza była wygrana i dwa punkty" - stwierdził.
Zobacz także: Włodarczyk podsumował występ polskich piłkarzy ręcznych na mistrzostwach Europy
Jego zdaniem dyktowanie tempa na boisku, a zwłaszcza jego zmiany, były antidotum na postawę rywali, którzy preferują bardzo szybką grę. "W tych momentach, w których trzeba było przyspieszyć, robiliśmy to i przynosiło to efekty" - dodał.
Niewiele brakowało, aby meczu z gradacji kar nie dokończył Bartłomiej Bis. Jeden z filarów polskiej defensywy już po dziewięciu minutach miał dwa wykluczenia na koncie.
"Rozgrywający rywala byli dość niscy, a do tego bardzo szybcy i mobilni. Dlatego łatwo było ich trafić w twarz czy w szyję. W przerwie trener mi wspomniał, że absolutnie nie mogę dostać czerwonej kartki. Z drugiej strony wiedziałem, że muszę być agresywny, a nie pasywny i dawać łatwo przeciwnikowi zdobywać bramki" - wyjaśnił obrotowy.Bis nie miał pretensji do hiszpańskich sędziów za to, że przyznali rywalom aż dziewięć rzutów karnych.
"Każdy z nas musi dołożyć coś od siebie, żeby zbudować wynik. Nawet gdy ktoś rzuci dziesięć bramek i zaliczy dziesięć asyst, to można mecz przegrać. Każdy z nas ma do wykonania odpowiednią pracę do wykonania. Mimo porażek w dwóch pierwszych meczach pokazaliśmy, że wciąż jesteśmy kolektywem" - podsumował Piotr Jędraszczyk, zdobywca sześciu goli.
Przejdź na Polsatsport.pl